W Madrycie wszystko przebieglo gladko. Lecielismy z terminala 4, a dokladnie T4S. Terminal jest potezny.Ale dostanie sie do niego z terminali 1,2,3 zajmuje sporo czasu. W samolocie wszystko free. Kawa, piwo, wino, posilki, a takze kocyk z poduszka. Lot ponad 13 godzinny ciagnie sie jak flaki z olejem, pomimo dostepnosci tabletu przed soba. W Santiago wypelnia sie dwie deklaracje. Jedna o pobycie, druga o zawartosci bagazu. Deklaracje o wjezdzie trzeba zatrzymac, aby przy wyjezdzie oddac ja z powrotem. Wyrzucilismy szynke i salatke kolacyjna. Nie wolno wwozic zywnosci pod zadna postacia. Grozi kara grzywny do 10000 $. Pozna pora zadecydowala, ze pojechalismy oficjalna taksowka do hotelu w centrum ( 31$ ). Lotnisko wydaje sie bardzo male. Na przylotach ciezko przejsc, malo miesjca , duzo oczekujacych.